O rundzie jesiennej, planach na zimowy okres przygotowawczy i nie tylko. Zapraszamy do lektury wywiadu z trenerem Michałem Pirosem.
– Panie Trenerze, końcówka grudnia to oczywiście czas podsumowań. Skupimy się w znacznej mierze na minionej rundzie jesiennej. Zaczniemy jednak od innego pytania. Czy był to najlepszy rok w Pańskiej dotychczasowej karierze szkoleniowej?
– Najbardziej wyrazisty ze względu na najwyższy poziom rozgrywkowy, na jakim dotychczas pracowałem oraz fakt, że prowadzony przeze mnie zespół zajął 3. miejsce na koniec poprzedniego sezonu, a obecnie jest liderem rozgrywek. Gdy dodamy do tego zwycięstwo w Pro Junior System, to trzeba powiedzieć, że ten rok był dobry.
– Gdyby przed sezonem ktoś zaproponował 35 punktów po I rundzie, domyślam się, że taki wynik brałby Pan w ciemno. Tymczasem bilans jest jeszcze lepszy – 41 punktów po 19 meczach i pozycja lidera na półmetku rozgrywek. Spodziewał się Pan tak udanej jesieni?
– Wszystkie nasze działania były ukierunkowane na dobry wynik na koniec rundy i jak najlepszą pozycję wyjściową na drugą część sezonu. Byłbym rozczarowany, gdyby ten zespół osiągnął gorsze wyniki niż w poprzedniej kampanii. Oznaczałoby to, że strategia, którą sobie wyznaczyliśmy i podjęte decyzje były błędne, a zespół nie rozwija się i nie jest gotowy na zrealizowanie celów postawionych przed sezonem. Po każdej rundzie dokonujemy analizy naszej pracy i tego, co się wydarzyło. Na chwilę obecną każda kolejna runda przynosi progres. Przynajmniej pod względem wynikowym, bo z pewnych aspektów naszej gry w ostatnich kilku miesiącach nie jesteśmy zadowoleni.
– Sporo meczów było rozstrzyganych na naszą korzyść w ostatnim kwadransie lub wręcz doliczonym czasie gry. Z czego to może wynikać?
– Ze specyfiki ligi i trudności wynikających z każdego spotkania. Do każdego rywala trzeba podchodzić z dużym respektem. Przed każdym spotkaniem trzeba dobrze się przygotować i przewidzieć wszystkie czynniki, które mogą mieć wpływ na wynik końcowy. To on jest najważniejszy, a nie to, kiedy te bramki zostały zdobyte. Natomiast jest druga strona tej całej sytuacji, bo spotykam się z opiniami, że Legionovia znów wygrała na farcie. Zespół, który w końcówce spotkania przechyla szalę na swoją korzyść, w Anglii nazwany byłby charakternym. W Niemczech wszyscy zachwycaliby się przygotowaniem fizycznym, we Włoszech niesamowitą determinacją. Gdyby ktoś odwrócił losy meczu jak my w Białymstoku czy z rezerwami ŁKS-u, to w Hiszpanii nazwaliby to remontadą. W Polsce nazywamy to fartem, a przecież na przestrzeni roku strzeliliśmy 25 bramek w ostatnim kwadransie. To 29% wszystkich goli zdobytych przez nas w 2021 roku, a więc ten fart jest powtarzalny. Jeszcze raz przytoczę historię z poprzedniego sezonu. W pewnym momencie w jednym ze spotkań przegrywaliśmy już 5-1. Zespół był jednak zdeterminowany, by osiągnąć jak najlepszy wynik pomimo nikłych szans na zdobycz punktową. Ostatecznie skończyło się 5-3, a były jeszcze sytuacje, żeby ten wynik poprawić. Bez względu na okoliczności Legionovia zawsze gra do końca.
– Istotną rolę po raz kolejny odgrywali młodzieżowcy. Mam tu na myśli przede wszystkim Jana Krzywańskiego, Piotra Bujaka i Dawida Papazjana. Czy ponownie możemy liczyć na zwycięstwo w klasyfikacji Pro Junior System?
– W zeszłym sezonie na półmetku rozgrywek liderem w klasyfikacji PJS była Broń Radom, a finalnie nie załapała się nawet na najniższą nagrodę. Jesteśmy mniej więcej na tym samym poziomie jak rok temu po zakończeniu rundy jesiennej, czyli w czołówce. Znów udowodniliśmy, że da się pogodzić wynik sportowy z rywalizacją w Pro Junior System, ale to efekt obranej przez nas strategii. Nie mamy jednak wpływu na to, czy ktoś nagle wystawi 7 czy 10 młodzieżowców, dlatego skupiamy się na realizowaniu założonych celów i obranej ścieżce – dokładnie tak jak to robiliśmy w zeszłym sezonie.
– Jesteśmy w trakcie przerwy świąteczno-noworocznej. Kiedy nasi zawodnicy wrócą do treningów i rozpoczną tym samym przygotowania do rundy wiosennej?
– Przygotowania do rundy wiosennej już się de facto rozpoczęły, ponieważ zespół po dwutygodniowych urlopach po meczu w Białymstoku wrócił w grudniu do treningów. Przez tydzień czasu trenowaliśmy na własnych obiektach, a ten okres jest integralną częścią całych przygotowań do rundy rewanżowej. W nowym roku spotykamy się 6 stycznia, a pierwsze 3 dni poświęcone będą diagnostyce.
– Jednym z etapów przygotowań będzie zgrupowanie w Giżycku pod koniec stycznia. Skąd pomysł na obóz zimowy na Mazurach?
– To jeden z elementów wspomnianej wcześniej strategii, a związanej z Pro Junior System. Pozyskane fundusze pozwalają na podniesienie poziomu sportowego i stworzenie lepszych warunków do rozwoju. Zgrupowanie stwarza nam takie możliwości, tym bardziej że w Giżycku będziemy przebywali na obiektach Centralnego Ośrodka Sportu, gdzie najlepsi sportowcy w kraju przygotowują się do najważniejszych imprez na świecie. Warunki do pracy zatem będziemy mieli na najwyższym poziomie. Na początku stycznia wraz z członkami sztabu jedziemy dopiąć wszystko na ostatni guzik.
– Nie może zabraknąć wątku transferowego. Czy w nadchodzących dniach/ tygodniach będą jakieś zmiany kadrowe?
– Zmiany są nieuniknione, bo na tym polega ewolucja i rozwój sportowy. Na chwilę obecną nie mogę zdradzić szczegółów.
– W takim razie zapytam o staż szkoleniowy w Kraju Basków, gdzie przebywał pan pod koniec listopada. Możliwość obserwacji zespołów La Ligi to przywilej, na który wielu trenerów nie może sobie pozwolić. Proszę w kilku zdaniach opowiedzieć o tym wyjeździe.
– Na początku swojej drogi szkoleniowej założyłem sobie, że minimum raz na dwa lata będę wyjeżdżał na staże zagraniczne. W ostatnim czasie karty rozdawała pandemia, ale gdy pojawiła się możliwość wyjazdu i to do takich klubów jak Athletic Bilbao oraz Real Sociedad, nie zastanawiałem się nawet chwili. Po stażach w Dinamie Zagrzeb, Birmingham City, Hannoverze 96 czy AS Romie kierunek hiszpański był takim brakującym ogniwem. Baskonia to niesamowite miejsce, unikatowe na skalę światową. Liczba klubów z tego regionu występująca w najwyższych klasach rozgrywkowych robi wrażenie, a gdy do tego dodamy strategię zakładającą korzystanie tylko z rodowitych Basków, mamy do czynienia z fenomenem. Filozofia, której nie ma nigdzie indziej. „Trudniej znaczy lepiej” to tylko hasło, ale w Bilbao czy San Sebastian wiedzą, że to ograniczenia powodują rozwój. Być może stąd tak wielka duma ze swojego pochodzenia i zarazem chęć udowodnienia światu swojej wielkości. Charakter, pokora i pasja. Pasja, którą widać na każdym kroku. Wspólny obiad z Mikelem Etxarrim (ikoną edukacji trenerów w Hiszpanii), podczas którego cały czas rozmawiał o futbolu i rysował na obrusie oraz serwetkach nowinki taktyczne, jest tego najlepszym dowodem. Niesamowita inspiracja.
– Panie Trenerze, na sam koniec muszę o to zapytać. Tytuł Mistrza Jesieni w końcu zobowiązuje. Czy usłyszymy zatem głośną i jednoznaczną deklarację: „Naszym celem jest II liga. Idziemy po awans!”?
– Podchodzimy do wszystkiego z dużą pokorą, a cele, które wspólnie założyliśmy są niezmienne. Na koniec sezonu chcemy być na tym samym miejscu w tabeli, które zajmujemy obecnie i zrobimy wszystko, żeby tak było.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Patryk Grzelak